Zapytajnik Ba-Ha-Art #1
To jest pierwszy ZAPYTAJNIK Ba-Ha-Art – czyli innymi słowy pierwsza sesja Q&A, która zastępuje LIVE z pracowni, który z kolei wyprał PASJONUJĄCY WTOREK. (Pasjonujący wtorek, to też był LIVE i też na Facebooku). Jak tylko zdecydowałam się na to, by pójść z Ba-Ha-Art w obecną stronę wiedziałam, że utrzymywanie stałego kontaktu z odbiorcami jest ważne i potrzebne. Zarówno Tobie jak i mnie. Męczyłam się z tymi LIVE’ami niesssssamxowicie. Najpierw myślałam, że to kwestia technicznego opanowania wszystkich narzędzi, połączeń, programów, streemów itd. Ale jak już to miałam pod małym paznokciem – nadal coś uwierało. Myślałam – może to ten termin – wtorek 10:00 – cały dzień rozwalony. Rozwalony, bo po każdym LIVE nadawałam się tylko do tego, by leżeć na podłodze i … leżeć tak do wieczora. Myślę, że są osoby, których LIVE nie obciąża w takim stopniu a to, co się ze mną działo – to raczej wyjątek od reguły. No u mnie to po warunkach nie jest. Mogę to robić, ale raz na jakiś czas. Na pewno nie co tydzień. Wiem to, bo robiłam to co tydzień przez dwa lata. To wystarczająco długi czas, mieć 100% pewności, że POMIMO TEGO, że umiem to robić – robić tego nie chcę. Ściskam.
B
* * *
Jeńców nie biorę. Nie ma, że nie umiem, że nie potrafię, że nie nadaję się. To, że nie umiem, nie potrafię i się nie nadaję to jest fakt – ale (!!!) wiem, że mogę się nauczyć wszystkiego, co już ktoś inny umie. I dopiero wtedy (jak się nauczę) będę wiedziała, czy się nadaję czy nie? Czy mnie się coś podoba, czy jednak nie! Problematyczna będzie tylko ilość godzin potrzebna mi do tego, by opanować dany temat. Zazwyczaj potrzebuje dużo więcej czasu niż przeciętni ludzi. Czyni mnie to (po)wolną jak ślimak i rownocześnie … nieprzeciętną
Bo widzisz, no mnie… No mnie się to bardzo podoba.
PYTANIA:
? 26:00 – „Jak często jest nabór do kursu, o którym mówiłaś?”
Dzień dobry! Bardzo się cieszę, że ten Q&A powstał w takiej formie. Znalazłam Panią na YT, styl prowadzenia bardzo do mnie trafiła i czuję że te wszystkie treści są „o mnie”. Jestem na social detox. Fejsbuka nie mam od uhuhu, instagram zawiesiłam do odwołania. Z jakiegoś powodu czułam ogromną presję kiedy wchodziłam na swoje profile. Obecność w sieci pochłaniała ogrom mojego cennego czasu i energii. Czułam się przebodźcowana. Jakby internet korzystał ze mnie a nie odwrotnie. Mam świadomość, że przez to tracę sporo treści dla mnie bardzo ważnych i rozwijających, (tak jak społeczność Ba-ha art) Jestem twórcą, z twórczymi rodzinnymi korzeniami, totalnie zablokowana na przepływy. Pani książka przyniosła mi ogromną ulgę i bardzo się cieszę, że powstała. Stanęła Pani na mojej drodze w samą porę! Sprawdzam Pani stronę www wpisując ją w wyszukiwarkę, przychodzę po treści których potrzebuję i nigdy się nie zawodzę. Pozdrawiam serdecznie!
O matko! Taka historia o jakiej zawsze marzyłam i to się dzieje – naprawdę! Bardzo dziękuję za to, że jesteś i za to jaka jesteś. A najbardziej za to, że szanując swój detoks – chciało Ci się wejść tutaj i napisać ten komentarz! Bardzo, bardzo dziękuję!