fbpx

ZAUFANIE

lip 4, 2018 | motywacyjne

Foto Tomasz Jodlowski © All Rights Reserved tomaszjodlowski.com

Zaufanie. Niematerialna waluta, za którą dostajemy wszystko. Nie, nie kupujemy. Otrzymujemy.
Tam gdzie kończy się balans pomiędzy: „zasługuję” a „należy mi się”, pomiędzy „jak można” a „jak mogłam”, pomiędzy „ja” a „ego” – tam właśnie zaczyna się zaufanie.

Zaufanie zaczyna się w momencie kiedy czytasz i identyfikujesz się z tym, co piszę – nawet wtedy gdy trudno to przyjąć. Gdy to, co piszę jest niewygodne, łatwiej wejść w agresję niż w siebie. Łatwiej odrzucić tezę niż uruchomić myślenie, że może mnie / nas to też dotyczy.
W większym stopniu. W mniejszym stopniu.
Lub po prostu – dotyczy.

Jako ludzie niezmiennie stosujemy prawo Kalego. Odwieczne prawo dawania prawa sobie do wszystkiego i odbierania prawa do tego prawa innym. W głębi duszy myślimy o sobie, że jesteśmy lepsi niż inni. Myślimy, że wyglądamy młodziej niż nasi rówieśnicy. Myślimy, że jesteśmy mądrzejsi niż nasze rodzeństwo. Myślimy, że nasz styl życia jest lepszy niż innych. A jeśli myślimy dokladnie odwrotnie – to nadal jest to ten sam wzór. Budynek inny – fundament ten sam.
Myślimy, że jesteśmy różni – niż inni.

Czy umiałabym siąść i napisać długiego maila do kogoś kogo nie znam? Przyznać się, że zerwałam z nałogiem, albo że nadal z nim walczę? Czy umiałabym siąść i napisać do obcej mi osoby o tym, jak było ciężko kiedy mąż mnie zostawił albo jak bardzo było mi ciężko kiedy nienawidziłam swojego małżeństwa, bo wybrana przeze mnie osoba ustawiła cały świat pod siebie – dusząc w tym wszystkim mnie? Wreszcie, czy umiałabym do nieznajomej postaci wysłać list zaczynający się od: „zmarnowałam swoje życie, najtrudniej mi było się przyznać, że to nie wina innych – męża/ ojca/ dzieci -że sama sobie to zafundowałam…”
Nie wiem.
Ale wiem, że trzeba być bardzo silnym, żeby to zrobić.
Bardzo silnym. I nie chodzi tu o mocny głos, siłę przebicia czy brylowanie w towarzystwie – chodzi o siłę konfrontacji z samym sobą.

Karmię się tą Waszą siłą czytając kolejny, wysłany do mnie list. Zawsze – dziękuję – za Wasze historie. Są dla mnie jak żywe lustro. Przeglądam się w nim ze strachem widząc ciemne strony samej siebie. Gadam z tymi moimi paprochami ego i pytam czego chcą? Co je karmi? Co to ze mną robi? Co mi to daje? Czyje to jest? I wreszcie, czy ja umiałabym tak jak WY? A potraficie dużo. Bardzo dużo. Przezwyciężyć. Przeżyć. Przetrzymać. Zmienić.
To ja uczę się od Was – nie odwrotnie.
To ja ściągam koronę z głowy – czując zacisk w gardle – i kładę ją przed Wami tak jak umiem. W kolejnym obrazie czy filmie licząc, że tak właśnie oddaję Wam, to co dostałam od Was. Jesteśmy tym samym.
Zbudowani z miłości i lęku podróżujemy.

Kiedy wysyłam mandalę osobie, która ją kupiła – drukuję do niej zatrzymany w słowach proces tworzenia. Pod spodem odręcznie piszę – „Dziękuję za Twoją historię! – Basia”.
I tylko ja wiem, jak BARDZO DZIĘKUJĘ, i że dziękuję naprawdę.
Za siłę konfrontacji z samym sobą.
Za trudne historie pełne samotności i lęku.
Za opisy zwycięstw nad kilogramami i długami.
Za uderzenie się w piersi, to nie oni – to ja.
Za wzruszające podziękowania.
Za…

Za zaufanie.
Dziękuję.
Basia

foto: Tomasz Jodłowski – też dziękuję!